Szczęśliwie zakończyły się poszukiwania 76-letniej mieszkanki Wetliny, której zaginięcie zgłosił wczoraj jej znajomy. Około północy została odnaleziona przez służby biorące udział w poszukiwaniach. Kobieta wpadła do głębokiego potoku, z którego nie dawała rady sama się wydostać. Choć wyziębiona to cała i zdrowa, bezpiecznie wróciła do domu.
Wczoraj 28 sierpnia około godz. 19, mieszkaniec Wetliny zawiadomił o zaginięciu swojej znajomej. Z jego relacji wynikało, że 76-latka lubiła spacerować mało uczęszczanymi szlakami. W niedzielę postanowiła przejść nieczynnym torowiskiem kolejki wąskotorowej z Wetliny do Moczarnego. Wyszła z domu około godz. 9, informując że wróci po południu. Gdy zbliżał się wieczór i nie można z nią było nawiązać kontaktu, zaniepokojony przyjaciel powiadomił Policję.
Policjanci z Leska i Baligrodu rozpoczęli akcję poszukiwawczą, w której brali udział także funkcjonariusze Staży Granicznej z Wetliny oraz ratownicy Grupy Bieszczadzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. To właśnie oni, około północy, odnaleźli leżącą w potoku 76-latkę. Kobieta, choć wyziębiona i podrapana przez gałęzie, była cała i zdrowa. Oświadczyła, że idąc szlakiem, pośliznęła się i wpadła do głębokiego jaru, którego dnem płynął potok. Mimo podejmowanych prób nie dała rady się sama z niego wydostać i spędziła w nim cały dzień. Nie była też w stanie wezwać pomocy, gdyż jej telefon, podczas upadku, utopił się w potoku.
76-latka po przebadaniu przez zespół ratowników medycznych, bezpiecznie wróciła do domu.
Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!