Protestujący mieszkańcy gminy Rymanów nie odpuszczają - domagają się stanowczych działań przeciwko reaktywacji zakładu utylizacyjnego we Wróbliku Szlacheckim.
Dzisiaj (10 grudnia) w sali narad Urzędu Miejskiego w Rymanowie odbyło się spotkanie władz gminy z mieszkańcami, którzy sprzeciwiają się możliwemu wznowieniu działalności zakładu utylizacji odpadów Farmutil we Wróbliku Szlacheckim.

W spotkaniu wzięli udział burmistrz Grzegorz Wołczański, przewodniczący Rady Miejskiej Józef Kijowski, zastępca burmistrza Beata Suwała-Szczechowska oraz radni. Licznie zgromadzeni mieszkańcy z Wróblika Szlacheckiego, Wróblika Królewskiego, Milczy, a także Widacza i Haczowa, wyrazili swoje niezadowolenie i zaniepokojenie.


Zakład Farmutil, który od roku pozostaje zamknięty, w przeszłości generował poważne problemy dla okolicznych mieszkańców. Intensywny i nieprzyjemny zapach, szczególnie uciążliwy w okresie letnim, uniemożliwiał codzienne funkcjonowanie i był przyczyną wielu skarg. Choć od zamknięcia zakładu minął już rok, mieszkańcy obawiają się jego reaktywacji. Wskazują także, że planowana w pobliżu budowa oczyszczalni ścieków może stać się dodatkowym zagrożeniem dla środowiska, jeśli działalność zakładu zostanie wznowiona.

Protest mieszkańców

Na początku spotkania głos zabrała Danuta Ziemiańska z Wróblika Szlacheckiego, która aktywnie reprezentuje interesy mieszkańców w tej sprawie. Przypomniała, jak wiele działań podjęto na przestrzeni ostatnich dwóch dekad, aby ograniczyć negatywny wpływ zakładu na okolicę.

- Pierwsze nagranie dotyczące zakładu przez Telewizję Rzeszów miało miejsce już w 2002 roku. Jednak najważniejsze wydarzenia toczyły się w ostatnich latach. W 2019 roku doszło do niekontrolowanego zrzutu ścieków, które - jak wykazały badania - były gorsze od ścieków komunalnych i przemysłowych. Wyniki te znacznie przekraczały dopuszczalne normy - mówiła Danuta Ziemiańska.

W swoim wystąpieniu wskazała także na problemy związane z brakiem skutecznych działań modernizacyjnych, które były wielokrotnie obiecywane zarówno przez właścicieli zakładu, jak i przez urzędników.

- Modernizacje zakładu były jedynie pozorne. Jak to ujął były kierownik zakładu, "trawa mogłaby zostać pomalowana na bardziej soczysty kolor zieleni". Nie możemy na to dłużej pozwalać - podkreśliła.

Mieszkańcy zarzucili również brak odpowiedniej komunikacji ze strony władz gminy. Jak wskazali, wiele kluczowych informacji dotyczących zakładu i planowanych inwestycji nie było odpowiednio przekazywanych lokalnej społeczności.

Burmistrz Grzegorz Wołczański, odpowiadając na zarzuty, starał się wyjaśnić skomplikowaną sytuację prawną, w jakiej znajduje się gmina.

- Prawo obliguje nas do działania w określonych ramach. Decyzje w tej sprawie nie są uznaniowe, lecz wynikają z przepisów prawa. Jeżeli wszystkie instytucje opiniujące zatwierdzą przedstawione przez inwestora plany modernizacji zakładu, urząd gminy będzie zmuszony wydać odpowiednią decyzję. W przypadku decyzji negatywnej inwestor może skierować sprawę do sądu, co naraziłoby gminę na poważne konsekwencje finansowe - tłumaczył burmistrz Grzegorz Wołczański.

Podczas spotkania burmistrz podkreślił także brak odpowiednich przepisów, które mogłyby skutecznie rozwiązać problem tego typu uciążliwych inwestycji.

- Od lat mówi się o potrzebie wprowadzenia tzw. "ustawy antyodorowej", która pozwoliłaby uregulować kwestie związane z działalnością uciążliwych zakładów. Niestety, do tej pory takie przepisy nie zostały uchwalone, co dodatkowo utrudnia nasze działania - zaznaczył.

Mieszkańcy zadawali liczne pytania, domagając się zdecydowanych działań ze strony władz gminy. Wskazywali, że dalsze opóźnienia będą jedynie zwiększać ich frustrację i niepokój. W czasie spotkania padła również propozycja zawiązania stowarzyszenia, które mogłoby formalnie reprezentować interesy mieszkańców w dalszych procedurach. Burmistrz wyjaśnił, że aby takie stowarzyszenie mogło być stroną postępowania, musiałoby działać 2 lata wcześniej przed rozpoczęciem procedury.

Protest mieszkańców

Pod koniec spotkania burmistrz zaprosił mieszkańców do monitorowania działań gminy. Zapewnił, że wszelkie informacje dotyczące postępów w tej sprawie będą na bieżąco publikowane na stronie urzędu.

Nie zabrakło także gestów symbolicznych - mieszkańcy przyszli na spotkanie wyposażeni w flagi i trąbki. Podczas rozmów władze gminy zapewniły, że dołożą wszelkich starań, aby znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące dla wszystkich stron.


Spotkanie zakończyło się zapowiedzią dalszych działań. Już jutro przedstawiciele mieszkańców wraz z burmistrzem Grzegorzem Wołczańskim udadzą się do instytucji w Krośnie, które mogą pomóc w rozwiązaniu tego problemu. Jak zaznaczyli protestujący, ich determinacja nie słabnie, a każde kolejne działanie ma na celu ochronę środowiska oraz poprawę jakości życia mieszkańców gminy.

"Wróblik jest znany jako gnojowisko" - te gorzkie słowa, wypowiedziane podczas spotkania w Rymanowie, najlepiej oddają frustrację mieszkańców wobec możliwego wznowienia działalności zakładu we Wróbliku Szlacheckim.

Zobacz galerię


Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. terazKrosno.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.