Sąd uznał wszystkich oskarżonych za winnych popełnienia większości przestępstw i skazał Adriana B. na łączną karę 1 roku i 8 miesięcy pozbawienia wolności, Adriana R. - 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności, Krystiana R. - 1 roku i 4 miesięcy pozbawienia wolności, Konrada S. - 1 roku i 2 miesięcy, Oskara W. - 6 miesięcy pozbawienia wolności. W przypadku pierwszych czterech oskarżonych są to kary bezwzględnego pozbawienia wolności, w przypadku Oskara W. kara została zawieszona na okres próby 3 lat. W tym czasie zostanie oddany pod dozór kuratora sądowego, ma również przeprosić na piśmie Dominika Ś. w czasie do jednego miesiąca po uprawomocnieniu się wyroku.
Sąd orzekł również między innymi wobec wszystkich oskarżonych nawiązki na rzecz Dominika Ś. Oskar W. ma zapłacić 2 tys. zł, a pozostali oskarżeni po 5 tys. zł.
Sąd orzekł także przepadek na rzecz Skarbu Państwa przedmiotów służących do popełnienia przestępstwa: samochodu Fiat Doblo wraz kluczykami Adriana R., a także telefonów komórkowych Adriana B., Krystiana R., Konrada S.
Wszyscy mają też zakaz kontaktowania się w jakikolwiek sposób z Dominikiem Ś. i zbliżania się do niego na odległość mniejszą niż 50 metrów przez cztery lata.

- Adrian B., Adrian R., Krystian R. i Konrad S. zostali uznani za winnych tego, że 10 lutego 2024 r. w miejscowości Bajdy, działając wspólnie i porozumieniu w celu pozbawienia wolności, wzięli udział w pobiciu Dominika Ś. Pokrzywdzony był obezwładniony i szarpany, bity rękami i kopany nogami po całym ciele, po czym został siłą umieszczony w przestrzeni ładunkowej Fiata Doblo i wywieziony w miejsce odludne do Rezerwatu Przyrody Herby w granicach gmin Frysztak i Wiśniowa. Tam był dodatkowo bity i kopany, także poprzez użycie pałki teleskopowej przez Krystiana R. W ten sposób został zmuszony przez Adriana B., Adriana R. i Krystiana R. do rozebrania się do naga. Tamże był filmowany jako częściowo rozebrany, a następnie pozostawiony w miejscu odludnym, oddalonym o około 5 kilometrów od siedzib ludzkich. Tym samym został narażony na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - powiedział sędzia Piotr Wojtowicz, odczytując akt oskarżenia.
Ostatecznie Dominik Ś. doznał obrażeń narażających czynności narządów ciała na czas poniżej siedmiu dni.
Adrian B. i Konrad S. zostali uznani ponadto winnymi stosowania gróźb karanych wobec pokrzywdzonego, Adrian B., Adrian R., Krystian R. winnymi kradzieży Dominikowi Ś. dwóch telefonów komórkowych oraz odzieży i gotówki, a Oskar W. - udziału w bójce lub pobiciu oraz pozbawieniu wolności.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Piotr Wojtowicz na początku wyjaśnił dlaczego sąd uznał, że w tym przypadku nie doszło do rozboju, jak tego chciała prokuratura.
- Rozbój jest czynem, który polega na tym, że sprawca chce zdobyć mienie, a środkiem wiodącym do jego zdobycia jest przemoc. Zamiar kradzieży musi wyprzedzać użycie przemocy. Jeżeli jest odwrotnie, czyli przemoc jest najpierw, a kradzież pojawia się później, to nie możemy wtedy mówić o rozboju. Dlatego sąd podważył koncepcję rozboju, a przyjął, że doszło do kradzieży - tłumaczył sędzia Piotr Wojtowicz.
Zdaniem sądu nie można tutaj również mówić o przestępstwie z art. 191 a KK, czyli naruszeniu tzw. intymności seksualnej. Według obowiązującego prawa, nagość i jej rejestrowanie odnosi się do stref intymnych ciała człowieka.
- Tutaj rozebrany do pasa Dominik Ś. nie był nagi w rozumieniu przepisów i nie był rejestrowany przy pomocy telefonu jako nagi, dlatego nastąpiło uniewinnienie od tego zarzutu Adriana B., Adriana R. i Krystiana R., którzy w lesie bili i nagrywali pokrzywdzonego - zaznaczył sędzia.
Sędzia Piotr Wojtowicz zwrócił uwagę, że całe zdarzenie nie było czymś skomplikowanym, gdyż najważniejsze momenty zostały utrwalone audiowizualnie, a zachowane nagrania są niepodważalnym, obiektywnym materiałem dowodowym. Do tego dochodzą inne materiały, w tym wyjaśnienia oskarżonych, którzy częściowo przyznają się do winy, ślady kryminalistyczne.
- Celem tego umówionego działania oskarżonych było doprowadzenie do tego, by potocznie mówiąc, jakoś upodlić i podporządkować sobie Dominika Ś. Był zamiar wywiezienia go w miejsce odludne, rozebranie, pozostawienie nagiego i utrwalenie na przyszłość materiału szantażującego, by mieć go w "szachu", by nigdy więcej nie prowokował oskarżonych - zaznaczył sędzia Piotr Wojtowicz.

Według sądu, dla każdego ze sprawców było oczywiste, że Dominik Ś. nie podporządkuje się tak łatwo, ze trzeba będzie przełamać jego opór, że trzeba będzie użyć przemocy.
- I tak się faktycznie stało. Tylko przy użyciu przemocy mógł zostać zrealizowany plan oskarżonych. Tak się składa, ze najważniejsze elementy używania przemocy zostały utrwalone. Widać, jak oskarżeni to robili i jakich słów używali - dodał sędzia.
Sędzia zwrócił jednak uwagę, że jakieś formy prowokacyjnego zachowania pokrzywdzonego miały tutaj znaczenie i zostało to w pewnym zakresie odzwierciedlone w wymiarze kary.
- Dominik Ś. owszem postępował w sposób szyderczy, poniżał prowokował poszczególnych oskarżonych, ale odpowiedzią na to nie powinien być drastyczny samosąd, ani napędzanie chęci zemsty. Dlaczego wtedy oskarżeni nie poszli do prawnika, jak się uporać z tą sytuacją życiową. Musieli pójść do prawnika, gdy na refleksję było już za późno - mówił sędzia Piotr Wojtowicz.
Ustosunkowując się do orzeczenia przepadku przedmiotów, które służyły do popełnienia przestępstwa sędzia podkreślił, że "oskarżeni nie mogą dysponować żadnymi "trofeami", z którymi wiązało się popełnienia przestępstwa".
Wyrok nie jest prawomocny. Stronom przysługuje do apelacja do Sądu Okręgowego w Krośnie. Na razie wszyscy zapowiedzieli złożenie wniosku o sporządzenie przez sąd pisemnego uzasadnienia wyroku.
Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!