Znamy wnioski prokuratora, pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego oraz obrońców oskarżonych w procesie pięciu młodych mieszkańców powiatu krośnieńskiego.
W tym tygodniu w Sądzie Rejonowym w Krośnie ma się zakończyć proces pięciu młodych mieszkańców powiatu krośnieńskiego. Sprawa dotyczy wydarzeń, jakie rozegrały się sobotniej nocy, 10 lutego 2024 r. na terenie gminy Wojaszówka oraz gminy Frysztak. Dzisiaj (24 lutego) w krośnieńskim sądzie mowy końcowe wygłosiły strony. Trwały one blisko trzy godziny.

Prokurator Rejonowy w Krośnie Zbigniew Piskozub podkreślił, że sprawa ma charakter wieloosobowy i wieloczynowy, a uzasadnienie aktu oskarżenia może stanowić scenariusz do filmu, który będzie opowiadał o porachunkach, bądź zemście między osobami występującymi w tej sprawie.

Zdaniem prokuratury, planowanie przestępstwa zaczął Konrad S. i miała to być zemsta i odwet za skazanie jego oraz Dominika Ś. za włamanie.

- Po skazaniu, nakręcał spiralę niechęci wśród osób, które należały do wspólnego kręgu towarzyskiego.Dodać należy, że i pokrzywdzony w tej sprawie Dominik Ś. nie jest postacią kryształową. Wchodził on w konflikt z pozostałymi oskarżonymi. Chodzi tutaj głównie o tzw. pyskówki, o wymianę poglądów na różnych forach internetowych, o negatywne opinie o partnerkach, bądź o samych oskarżonych - stwierdził prokurator Zbigniew Piskozub.

- Chodziło o to, żeby poniżyć Dominika Ś. w oczach grupy towarzyskiej - uprowadzić, wywieźć go w odludne miejsce i wykonać takie czynności, które by go poniżały, zarejestrować to wszystko i mieć na niego haka, by więcej nie odważył się atakować członków tej grupy- dodał prokurator.

Z ustaleń prokuratury wynika, że do samego zdarzenia doszło 10 lutego 2024 r. i było ono poprzedzone obserwacją pokrzywdzonego. Do pierwszego ataku doszło na stacji paliw w Bajdach, co zostało uwidocznione na nagraniu z monitoringu.

- Nie ma tutaj przypadkowości, wszystko zostało ustalone i uzgodnione. Nastąpił bezpardonowy atak na pokrzywdzonego: wywleczenie z samochodu, przełamanie jego oporu, bicie i wrzucenie go na część ładunkową samochodu - stwierdził Zbigniew Piskozub.

Kolejny etap to transport pokrzywdzonego w części ładunkowej w odludne miejsce, do Rezerwatu Herby, by zrealizować do końca plan.

- Tam następuje kolejny atak na pokrzywdzonego i realizacja planu polegającego na upokorzeniu. Na nagraniu zarejestrowanym na telefonie jednego ze sprawców widać, że pokrzywdzony jest zmuszony do rozebrania się najpierw do pasa, a gdy protestuje i nie chce ściągnąć pozostałej części odzieży i bielizny, jest ona ściągana z niego na siłę. Cały czas przy tym są groźby i bicie - mówił prokurator Zbigniew Piskozub.

Jak ustalono, sprawcy po zabraniu odzieży i przedmiotów Dominika Ś., pozostawili go w odludnym miejscu "na pastwę losu". Do domu dotarł o godzinie 00.50, zawiadomiona została policja i złożone zostało zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Prokurator dla wszystkich oskarżonych zażądał kar bezwzględnego pozbawienia wolności: Adrianowi B. 3 lat i 4 miesięcy, Adrianowi R. 3 lat, Krystianowi R. 3 lat, Konradowi S. 1 roku i Oskarowi W. 6 miesięcy.
Wobec wszystkich oskarżonych zażądał też między innymi orzeczenie zakazu kontaktowania się z pokrzywdzonym przez okres pięciu lat, zakazu zbliżania się do pokrzywdzonego na odległość nie mniejszą niż 50 metrów przez okres pięciu lat, zasądzenie nawiązki po 2 tys. zł oraz podanie wyroku do publicznej wiadomości.

Mowy końcowe w Sądzie

Reprezentujący poszkodowanego, adwokat Konrad Słomiana w zdecydowanej większości zgodził się z propozycją prokuratora (zażądał nawiązki po 5 tysięcy od każdego z oskarżonych, oraz 1 rok 8 miesięcy dla Konrada S.). W swojej mowie zwrócił uwagę na to, co spotkało Dominika Ś. po tym, jak padł ofiarą przestępstwa.

- W swojej miejscowości nie spotkał się ze współczuciem, z wyrazami sympatii, a wręcz przeciwnie. Spirala niechęci trwa nadal. Na drogach pojawiają się obraźliwe napisy. Po styczniowej rozprawie na przystanku pojawiła się kartka z jego numerem telefonu i obraźliwymi stwierdzeniami. Dominik Ś. do tej pory jest ofiarą tego, że miał odwagę pójść powiedzieć o tym, co go spotkało w lutym 2024 roku - powiedział Konrad Słomiana.

Obrończyni Konrada S., adwokat Monika Latosińska-Ohar podkreśliła, że obraz sytuacji stworzony przez prokuraturę nie wytrzymuje konfrontacji z dowodami.

- Żaden ze współoskarżonych nie twierdzi, że to Konrad S. zaplanował wszystko. Tak tylko mówi oskarżony jego matka. Nie ma żadnego dowodu na to, że Konrad S. wymyślił coś, co się stało w lesie. Nie ma też dowodu na to, że Konrad S. chce się mścić za coś na pokrzywdzonym, w przeciwieństwie do innych oskarżonych - argumentowała Monika Latosińska-Ohar.

Jak dodała obrończyni, Konrad S. żadnemu ze współoskarżonych nie wydawał poleceń, ani nikim nie kierował , ani nie wymyślał planu, który miał być realizowany. Domagała się również uniewinnienia od zarzucanych u czynów.

Adwokat Katarzyna Pietruszka, która broni Krystiana R. wniosła o uniewinnienie od trzech zarzutów, a w przypadku dwóch zarzutów, do których się przyznał, o wymierzenie łagodnych kar w zawieszeniu w dolnych granicach ustawowego zagrożenia.

- Krystian R. nie kwestionował faktu, że zadał trzykrotnie uderzenia pokrzywdzonemu pięścią. Nie ma natomiast innego dowodu, poza zeznaniami Dominika Ś, że Krystian R. używał pałki teleskopowej. Gdyby tak faktycznie było, to skutki byłyby znacznie bardziej dotkliwe - podkreśliła Katarzyna Pietruszka.

Dodała również, że udział Krystiana R. w zdarzeniu na terenie lasu był marginalny, a do tego co zrobił, to się przyznał.

- Nie ma też żadnego dowodu na to, że Krystian R. dokonał rozboju. Nie ostał się w kontekście materiału dowodowego, który został w szczególności zgromadzony i ujawniony na etapie postępowania sądowego. Podobnie jak dwaj inni skarżeni, Krystian R. nie miał zamiaru zaboru jakichkolwiek rzeczy należących do pokrzywdzonego, w tym przede wszystkim telefonów. Także same zeznania pokrzywdzonego wskazują, by podchodzić do nich z rezerwą. Nie ma też dowodów na to, że Krystian R. nagrywał nagiego pokrzywdzonego - dodała Katarzyna Pietruszka.

Reprezentujący Adriana B., radca prawny Arkadiusz Chmielowski zaznaczył, że że w przypadku gróźb, aby móc ocenić całokształt sytuacji należy wziąć pod uwagę zachowanie i okoliczności jakie miały miejsce daleko przed 10 lutego 2024 roku.

- Materiał dowodowy pokazuje, że pokrzywdzony również groził Adrianowi B. i postawa pokrzywdzonego ma w tej sprawie kluczowe znaczenie. A że nie jest to osoba krystaliczna, potwierdza to również oskarżyciel publiczny - powiedział Arkadiusz Chmielowski.

Zdaniem obrońcy, nie ma też dowodów na to, by Adrian B. dopuścił się rozboju oraz uderzał pałką teleskopową.


Adwokat Grzegorz Szklarski reprezentujący Adriana R. powiedział, że jego klient przyznał się do tego, że uczestniczył w pobiciu Dominika Ś., jak również w jego uprowadzeniu, załadunku do samochodu i wywiezieniu go do lasu, a także do zmuszenia pokrzywdzonego do zdjęcia części odzieży. Jak pozostali oskarżeni, nie przyznał się do dokonania rozboju.

- Żadnej woli zabrania telefonu pokrzywdzonemu nie było - stwierdził Grzegorz Szklarski.

Obrońca chciał dla Adriana R. kary pozbawienia wolności 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.

Grzegorz Szklarski, który jest obrońcą Oskara W. chciał również dla swojego klienta kary pozbawienia wolności w zawieszeniu.

Sędzia Piotr Wojtowicz zdecydował o odroczeniu ogłoszenia wyroku. Obecnie wszyscy oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy.

Zobacz galerię


Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. terazKrosno.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.